↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

W związku z pojawiającymi się od wczoraj w mediach (także społecznościowych) informacjami, iż w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze zabrakło respiratora dla Ani Orłowskiej – 6-miesięcznej dziewczynki chorej na SMA, szpital wydał oświadczenie, w którym dementuje te informacje.

Czy dla Ani Orłowskiej zabrakło respiratora? Szpital: "z całą mocą chcielibyśmy zdementować tę nieprawdziwą informację."
Czy dla malutkiej, ciężko chorej Ani Orłowskiej zabrakło respiratora? Szpital dementuje te informacje – fot. YouTube

Pragniemy podkreślić, iż malutką pacjentkę naszego Klinicznego Oddziału Pediatrii w dniu przyjęcia konsultowało dwóch anestezjologów, którzy jednoznacznie stwierdzili, iż dziecko nie wymaga podłączenia do respiratora. – poinformowali przedstawiciele szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze

↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

Ania została poddana szczegółowej diagnostyce, a następnie, po skonsultowaniu się z ośrodkiem w Szczecinie, który prowadzi małą pacjentkę, wdrożono skuteczne leczenie. Obecny stan dziecka lekarze określają jako dobry.

Czy dla Ani Orłowskiej zabrakło respiratora?

Nie spałyśmy całą noc. Badania, pobieranie krwi, wkłucie wenflonu… Ania miała USG klatki piersiowej i rentgen – wykazały zmiany w płucach. Lekarze stwierdzili zapalenie płuc i włączyli antybiotyk. Cały czas monitorują stan córeczki. – napisali w czwartek, 21 stycznia, rodzice Ani na stronie siepomaga.pl z pomocą której prowadzona jest zbiórka pieniędzy na leczenie dziecka – Tlen to za mało, zapadła decyzja o podłączeniu respiratora. Niestety okazało się, że w szpitalu na oddziale go zabrakło! O 4 w nocy mąż z drugą córką musieli przyjechać do szpitala z naszym całym sprzętem.

Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze wyjaśnia, że sprzęt, który rodzice przywieźli do szpitala to tzw. nieinwazyjny respirator domowy, nie wymagający intubacji, którą wykonuje się wyłącznie w warunkach szpitalnych. Jest to aparatura wspomagająca oddychanie, którą Szpital Uniwersytecki również posiada, jednak innego producenta, niż ten dowieziony przez rodzinę. Jak wyjaśniają lekarze, w przypadku dzieci tak ciężko chorych jak Ania, zdarza się, że lepszym rozwiązaniem jest użycie w szpitalu domowego sprzętu medycznego, który jest przystosowany i znany danemu dziecku (rozmiar maseczki, parametry itd.).

Rozumiejąc jednak dramatyczną sytuację Ani i jej rodziny, mimo nieprawdziwych informacji pojawiających się w przestrzeni publicznej, serdecznie namawiamy na wsparcie zbiórki pieniędzy , które umożliwią rozpoczęcie terapii mogącej uratować życie dziewczynki. – mówi Sylwia Malcher-Nowak, Rzecznik prasowy zielonogórskiego szpitala. – Przy okazji zapewniamy, iż dziecko jest otoczone w naszym szpitalu profesjonalną medyczna opieką z wykorzystaniem najwyższej klasy sprzętu.

- REKLAMA -