Potencjał radia internetowego jest tak ogromny, jak sama cyberprzestrzeń. Jedną z takich stacji w Polsce, która z powodzeniem gra swoim słuchaczom już od trzynastu lat, jest radio Crazy-hits! Zapraszam do urodzinowej rozmowy z jego właścicielem i prezenterem, Grzegorzem Michlewiczem.
Radio internetowe istnieje od późnych lat 90-tych. Tradycyjne audycje radiowe są ograniczone przez dwa czynniki: moc nadajnika stacji i dostępne widmo nadawania (można słuchać kilkudziesięciu stacji radiowych dostępnych lokalnie). Radio internetowe nie ma ograniczeń geograficznych, więc każdego nadawcę można usłyszeć w Internecie, przebywając w dowolnym miejscu na świecie.
Jaka jest Twoja radiowa historia, czyli co było przed Radio Crazy-hits?
Pasja do radia zrodziła się już w nastoletnim wieku. Słuchałem listy przebojów Marka Niedźwieckiego. Niemal poświęcałem swoje życie tej liście. Zawsze musiałem być na niej obecny. Kiedyś były „walkmany”. Kupiłem taki z radiem, więc jeśli nie mogłem być w domu, miałem listę na słuchawkach. Marzyłem o tym, by zostać prezenterem. Po prostu, aby być Markiem. (śmiech) I tak się też stało. Po wielu latach nieobecności na liście Marka, usłyszałem o tym, że powstają radia internetowe. Pomyślałem wtedy, że to może być coś dla mnie… (uśmiech)
Jak zrodziło się Radio Crazy-hits?
Otóż poznałem kolegę, który grał w radiu internetowym. Od razu kupiliśmy mikrofon, gdyż pracowaliśmy w sklepie rtv agd, i przeszedłem próbę wejścia do radia.
Zaczęło powstawać wtedy dużo stacji. Radio Friko, z którym związany byłem początku, niestety rozpadało się (obecnie z powrotem działa), więc przeszedłem do radia Goldmoon. Tam zacząłem bić rekordy słuchalności i rekordy grania – normalnie audycja w radiu internetowym trwa około dwie godziny. Ja grałem, zarywając noce, po pięć godzin. Niestety po kilku miesiącach właściciele radia Goldmoon zaczęli się kłócić i powstała nowa stacja, którą założyła była prezenterka Jola. Jej syn zaproponował nazwę „Zwariowane nutki”, ale stanęło na bardziej światowej nazwie, czyli radia „Crazy-hits”. Powstaliśmy 29 marca 2009 roku.
I tak już gracie trzynaście lat?
Bywało różnie. Przybywało coraz więcej słuchaczy i prezenterów. Miałem w tym radiu cotygodniową, stalą audycję pod nazwą „Romantycznie”. Podobno Ci, którzy słuchali audycji, nie mogli doczekać się kolejnych, ponieważ, jak mówili, mój glos wprawiał ich w melancholijny nastrój. (uśmiech)
Niestety po dwóch lata założycielka Jola z powodów osobistych nie była w stanie prowadzić radia dalej i wtedy okazało się, że ja jestem kandydatem na przecięcie stacji. Zgodziłem się i od tamtej pory radio jest moja własnością, czyli ponad 10 lat.
Kto współtworzy radio Crazy-hits?
Od początku, kiedy jestem jego właścicielem, jest ze mną prezenterka, Dzidzia vel Asia. Nauczyłem ją grać i tak brała przykład ze mnie, że do tej pory jest moją najlepsza prezenterką. (śmiech)
Tworzymy kwartet radiowy. Drugim najdłużej grającym prezenterem jest Darek. On jest odpowiedzialny za jakość techniczną całości. Jest też Pati – nie jest prezenterką, ale tworzy nasza stronę internetową. Uaktualnia ją, dekoruje na wszelkie święta, typu Boże Narodzenie. (uśmiech)
Jeśli chodzi o mnie to, obok audycji, pilnuję porządku, robię opłaty itp. Obecnie w radiu gra 12 osób i, jak to mówią niektórzy nasi słuchacze, tworzymy rodzinną atmosferę, która jest dla mnie bardzo ważna i chciałbym ją utrzymywać. To nie jest praca. To jest dla nas hobby.
„Gramy z pasją” – rozumiem, że w tych słowach zamyka się misja Radia Crazy-hits?
Misja radia Crazy-hits. (śmiech) Fajnie to nazwałaś… Chyba tak, rzeczywiście tworzymy w pewnym sensie z jakąś misją. Gramy, bo lubimy. Gramy, bo to nasza pasja, ale też wszyscy chcemy dzielić się tymi pozytywnymi emocjami i dobrą muzyką, często niszową, z innymi – z słuchaczami.
Robimy to z wielka przyjemnością, bez przymusu czy ograniczenia czasowego. Mamy swoje stałe audycje i staramy się być zawsze o tej porze gotowi do zaprezentowania naszej muzyki. Ale każdy z nas ma swoje życie. Każdy gdzieś pracuje. Ja też mam pracę, ale w ciągu tych trzynastu lat, które spędziłem z radiem, dopasowywałem ją w duży stopniu do jego funkcjonowania – szczególnie do mojej, ponoć kultowej już w tym radiu, listy przebojów „Crayzolki”. (śmiech) 🙂
Niestety obecnej pracy nie dało się przystosować tak, żeby współgrała ze stalą niedzielna audycją, więc raz w miesiącu po prostu nie ma listy przebojów.
Macgregor, czyli Ty – Grzegorz Michlewicz, prowadzisz w radio Crazy-hits następujące audycje…
Mam dwie stałe audycje. Listę przebojów, o której wspomniałem i „Romantycznie”. Listy można posłuchać w każdą niedzielę miedzy 19 a 22. Romantyczną audycję, zgodnie z dawnymi przyzwyczajeniami, gram we wtorki od dwudziestej drugiej, bez limitu czasowego – zależy od słuchaczy, jak długo chcą słuchać. Nie jest już ona co tydzień, jak kiedyś, a tylko raz na miesiącu, czyli każdy ostatni wtorek. Ostatnio gram jeszcze audycję z płyt Macgregora. Całe życie zbierałem płyty kompaktowe, wcześniej winylowe, a jeszcze wcześniej kasety magnetofonowe. I właśnie z tych zbiorów czerpię pomysły na audycje.(śmiech)
Kolekcja płyt kompaktowych wynosi prawie 300 sztuk. Nie jest to rewelacyjny wynik, gdyż bywałem u pasjonatów muzyki, którzy mają zapełnione całe ściany płytami.
Jesteście obecni w Internecie. Jak i kiedy można na Was trafić?
W Internecie nie ma częstotliwości. Tu jest strona internetowa. Do strony podłączony jest serwer, czyli odtwarzacz radiowy, dzięki któremu można słuchać naszego radia. Wystarczy wejść na stronę radiocrazy-hits.pl i tam włączyć nasz odtwarzacz. Nadajemy całą dobę. Gdy prezenterzy nie mogą grać, leci tzw. pilot – automat, do którego ustawiona jest muzyka. W pilocie każdy dzień jest inny. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Pilot jest wizytówką naszych prezenterów, gdyż to właśnie oni ułożyli muzykę według swoich upodobań. A ilu prezenterów, tyle też gustów muzycznych. Także zapraszamy do słuchania naszego radia. Dla każdego coś miłego! (uśmiech)
Dziękuję za rozmowę