↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

Znów nadszedł ten czas: wiosna, czyli pora na młode zwierzęta. Do Kliniki dla dzikich zwierząt w goerlitzkim zoo dzwonią regularnie zatroskani wielbiciele przyrody, którzy zgłaszają zaobserwowane i rzekomo potrzebujące pomocy młode sarny, szopy pracze, lisy, pisklęta i inne zwierzęta. Kiedy dzikie zwierzęta potrzebują pomocy człowieka?

Kiedy dzikie zwierzęta potrzebują pomocy człowieka?
Młody puszczyk – fot. C. Hammer, zoo-goerlitz.de

Telefony cieszą pracowników zoo, gdyż są okazją do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Natomiast radość z przyniesionych do kliniki młodych, zdrowych zwierząt, zabranych z przyrody z niewiedzy, jest ograniczona. Interwencja człowieka jest zrozumiała z etycznego punktu widzenia, jednak nie zawsze jest ona dobra dla samego zwierzęcia. Najlepszymi bowiem opiekunami młodych, dziko żyjących zwierząt są ich rodzice. Jednak, jak amator przyrody ma rozpoznać, czy młode dzikie zwierzęta rzeczywiście znalazły się w tarapatach?

↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

Czy dzikie zwierzęta potrzebują pomocy człowieka?

W zdecydowanej większości przypadków zwierzęta nie mają żadnych kłopotów – komentuje Manuela Kleemann prowadząca Klinikę dla dzikich zwierząt w Zoo Goerlitz. – Rodzice nie spędzają przy młodych całej doby. Najczęściej pozostają jednak w ich bezpośredniej okolicy, a w przypadku obecności człowieka boją się wrócić do swojego potomstwa.

Dlatego Manuela Kleeman radzi jak najszybciej oddalić się od miejsca w którym znaleźliśmy młode dzikie zwierzęta. Gdy tylko ich rodzice poczują się bezpiecznie, wrócą do swoich dzieci. A jeśli ktoś chce sprawdzić, czy młodym zwierzętom naprawdę nie dzieje się krzywda, może po upływie doby skontrolować, czy zaobserwowany osobnik nadal znajduje się w tym samym miejscu.

Znalezione młode dzikie zwierzęta najczęściej nie potrzebują naszej pomocy

Młode liski i szopy pracze już wkrótce po narodzinach, wybierają się na pierwsze samodzielne wycieczki. Sprawiają przy tym wrażenie bardzo nieporadnych, jednak nie wędrują same, ich mama czuwa w pobliżu.

Okres rozrodczy zajęcy rozpoczyna się już w styczniu. W przeciwieństwie do królików młode zające nie rodzą się w gnieździe. Leżą ukryte w bruzdach lub pod niską roślinnością. Matka przychodzi karmić młode tylko dwa lub trzy razy dziennie.

W lesie, na łące czy na polu leży, wydawałoby się nieruchomo, młoda sarenka? Także w tym przypadku należy pamiętać, by jak najszybciej opuścić to miejsce. Mama wróci po swoje koźlęta, kiedy tylko człowiek się oddali. Naturalną strategią obronną koźląt jest pozostawanie w bezruchu. Ich popiskiwanie to nie oznaka bólu, lecz przywoływanie mamy, bez której młode w obecności człowieka czuje się zagrożone.

W lesie, w parku czy w ogrodzie siedzą i nie odlatują: pisklęta, które opuściły gniazdo, zanim nauczyły się na dobre latać. To normalne! Rodzice będą nadal karmić swoje, podskakujące na ziemi potomstwo. Właśnie młode sowy, które wyglądają jak kłębuszki wełny, tak zwane podloty, często błędnie oceniane jako “wypadłe z gniazda” i zabierane z przyrody. Również w tym przypadku obowiązuje zasada: pozostawić w miejscu znalezienia.

- REKLAMA -