Jeśli inicjatywa budowy stadionu zyska poparcie resortu sportu, powstanie stadion piłkarski w Zielonej Górze dla 10 tys. widzów. – To koszt minimum stu milionów złotych – mówi wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. – Jeśli minister znajdzie połowę, nasze samorządy powinny wygospodarować resztę.
Na dzień dobry uczestnikom środowego spotkania pokazano zdjęcia nowoczesnych stadionów, które w ostatnich latach powstały w naszym kraju. W całej Polsce jest takich obiektów dla co najmniej 10 tys. widzów 38. W Lubuskiem nie ma żadnego. Był to idealny wstęp do rozmowy o rozwoju lubuskiej piłki nożnej i o pieniądzach.
– Wiele razy powtarzałem, że lubuskie obiekty nie spełniają żadnych wymogów UEFA, abyśmy mogli organizować mecze o punkty niezależnie od kategorii wiekowej zawodników – mówi Robert Skowron, prezes Lubuskiego Związku Piłki Nożnej. – Najwyższy czas, abyśmy przestali być białą plamą na mapie polskich stadionów. I tutaj zależność jest prosta. Nie mamy godnych obiektów, nie mamy żadnej drużyny uczestniczącej w rozgrywkach którejś z centralnych lig.
– Aż żal patrzeć, jak wielu lubuskich piłkarzy w młodszych kategoriach wiekowych opuszcza region i zasila możniejsze kluby tylko dlatego, że jesteśmy na piłkarskiej mapie kraju białą plamą – dodał wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. – Jednak, aby idea budowy stadionu piłkarskiego nabrała realnych kształtów, potrzebna jest konsekwencja i współpraca wszystkich zainteresowanych. Zarząd województwa umieścił ją w swojej strategii działania. Mówimy tutaj o inwestycji rzędu stu milionów złotych. Gdyby resort sportu przeznaczył na ten cel 50 mln, to zakładam, że samorządy byłyby w stanie wygospodarować drugie tyle. I liczę tutaj na wsparcie parlamentarzystów wszystkich opcji.
W środę został podpisany list intencyjny, który trafi na biurka sterników resortu finansów. Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki wskazał, że stadion piłkarski w Zielonej Górze stanąłby przy ul. Sulechowskiej jako jeden z wielu funkcjonujących już tam obiektów sportowych. W optymistycznym wariancie w 2022 roku zakończyłby się etap dokumentacji, a dwa następne lata zajęłaby budowa.