Panująca pandemia przyczyniła się do popularności teorii spiskowych. Zarówno wobec rządowych obostrzeń, akcji szczepień, jak i powstania wirusa. Jako aktywista miejski zwracam uwagę na inne niebezpieczeństwo, jakie niesie pandemia. Bliskie teoriom spiskowym, ale w przeciwieństwie do nich rzeczywiste. Przewidywania i wnioski przedstawiam jako praktyk ruchów miejskich i autor rozprawy doktorskiej na temat psychologii społeczności lokalnych.
W 2010 r. odczułem jak boli decyzja Prezydenta, który nie wysłuchał wartościowego głosu społecznika. Zwinięcie torów szprotawskich pod Zieloną Strzałę było stratą dla miasta. Pomyślałem, że mimo błędu Prezydenta, również i my, społecznicy popełniliśmy błędy, skoro nie przekonaliśmy władz do podjęcia słusznych kroków.
Szukając lepszych metod zrozumiałem wagę Budżetu Obywatelskiego, jako narzędzia dla przekonania władz do dialogu z mieszkańcami. W Budżecie Obywatelskim uczestniczę od 2014 r. Kilka razy nasze projekty zebrały najwięcej głosów w mieście, a co roku były w czołówce, nagradzane finansowaniem inwestycji. Oto co dał naszej idei miejskiej budżet obywatelski:
- zbierając tysiące głosów ukazaliśmy władzy rzeczywistą skalę zainteresowania mieszkańców dziedzictwem kulturowym kolei szprotawskiej. Prezydent dostrzegł to i zmienił, pod wpływem tego argumentu, swoje nastawienie.
- rozdając w ramach Budżetu Obywatelskiego ulotki edukacyjne, rozmawiając z ludźmi przy zbieraniu głosów zainteresowaliśmy ich tradycjami zawodowymi, przemysłowymi, kolejowymi miasta. Poszerzyliśmy fundament lokalnej tożsamości i zdobyliśmy zwolenników.
- przekazaliśmy wiedzę o Budżecie Obywatelskim tym, którzy nie czytają internetu, nie słuchają radia, nie kupują gazet. Seniorom, osobom wykluczonym, wycofanym z życia społecznego. Uwrażliwiliśmy na historię młodych zielonogórskich sportowców, tancerzy, uczniów.
- zachęcając i proponując koalicje, pomoc przy zbieraniu głosów, uaktywniliśmy nowych aktywistów. Uczyliśmy ich determinacji, konsekwencji i form działania.
Dzięki Budżetowi Obywatelskiemu naprawiliśmy swoje błędy z 2010 r. Dzięki przemianie jaka zaszła w nas samych, teraz z Prezydentem i mieszkańcami Zielonej Góry od kilku lat jest nam „po drodze”.
Charakterystyczny Budżet Obywatelski
Było to możliwe bo sposób zbierania głosów i promowania zadań do Budżet Obywatelski nie był ograniczany formalnie i technicznie. Mamy charakterystyczny Budżet Obywatelski, gdzie indziej w Polsce nie występujący:
- głosy zbiera się fizycznie, od ludzi, w kontakcie z ludźmi – nie ma zakazu zbierania głosów papierowych przez wolontariuszy bezpośrednio od głosujących,
- prowadzi się promocje edukując bezpośrednio ludzi – sposób zbierania głosów na to pozwala i daje skutek, bo głosy oddają ludzie nie Komisje, papierowo i przez internet
- docieramy do wszystkich środowisk, w szczególności osób wykluczonych w różny sposób, spoza głównego nurtu życia miasta,
- korzystamy z Budżetu Obywatelskiego by współpracować i aktywizować innych aktywistów miejskich, grupy szkolne, sportowe – bo można głosować na kilka zadań i wiązać koalicje.
Budżet Obywatelski – ostatnie 0,6% wolności jaka nam została
6,5 mln zł to 0,6% budżetu miasta. To ostatnie 0,6% wolności jaka nam została. Zakusy na nią „bo pandemia”, to ściema. Już przed zarazą chciano nam zabrać głosowanie na papierze, długopisem. Mielibyśmy głosować komputerem, jakąś aplikacją lub zadania wybierała by za nas Komisja fachowców i aktywistów. W Zielonej Górze o 0,6% wydatków mógł dotąd decydować każdy, od profesora UZ po bezdomnego. To był budżet obywateli. I ktoś gdzieś wymyślił aplikacje. I to już nie będzie budżet obywateli Zielonej Góry, ale zabawa elit, zorientowanych i świadomych wybrańców. Czy muszą nam zbierać te ostatnie 0,6% wolności, jaka nam została?
Bez otwartej formy Budżet Obywatelski w 2014 r. przy ówczesnej wiedzy władz i elit o kolei szprotawskiej nikt nie dał by złotówki na nasz skansen. Nie było by unikalnej w Europie placówki ukazującej pracę pokoleń Zielonogórzan od XIX do XXI w. Kolej nigdy nie była tak ważna jak winiarstwo. Ale to ci „bracia mniejsi” naszych winiarzy dali im sukces w Europie. To m. in. kolejarze, ci z małej kolei powiatowej budowali ich sukces, służąc im swym bezimiennym trudem. Bez nich i im podobnych nie było by zielonogórskich tradycji winiarskich. Wynosząc winiarzy na piedestał, trzeba pamiętać i o tych, którzy choć pozostali w cieniu, byli przecież niezbędni.
W Zielonej Górze mamy fundację winiarzy. Winiarstwo wspiera marszałek. Włączają się wielcy: finanse, archeologowie, politycy. Kolej szprotawską wspierają tylko w ramach 0,6% wolności współcześni „bracia mniejsi”, ludzie o których nigdy nie napiszą gazety, nie wygłoszą odczytu w muzeum, nie zostaną zaproszeni przez panią marszałek. Bracia mniejsi, którzy mogą się wypowiedzieć, być słyszalni tylko poprzez Budżet Obywatelski, o ile tylko ktoś go przed nimi nie zamknie. To spostrzeżenie ma naturę ogólną. Kolej Szprotawska to tylko przykład. Takich „braci mniejszych” w Zielonej Górze jest bez liku. I niniejszą wypowiedź poświęcam im wszystkim. Kieruję ją, aby ratować wszystkich zielonogórskich „braci mniejszych”.
W 2017 ostrzegłem: podział na okręgi, zabieranie głosów (każdy ma tylko jeden) odbój koalicji, spowodują podziały, chorą rywalizację dzielnic. I sprawdziło się. Na propozycję wspólnych zadań, ludzie z Chynowa odparli, że nie „zmarnują” swych głosów na inwestycje poza osiedlem. Tak jakby skansen Morwowa nie służył również im, a ulicami na Chynowie nie jeździli ludzie z Jędrzychowa, Chmielnej. Tak, na ferie drezyną (torem ułożonym z Budżetu Obywatelskiego 2019) przejechały się i zwiedziły zabytkowy wagon przy Morwowej (stojący na torze zbudowanym z kolejnego Budżetu Obywatelskiego 2018), również dzieci z Chynowa i innych części miasta. Nie czuję jednak by inni aktywiści ruchów miejskich odbierali skansen na Morwowej tak jak ja odbieram tor przeszkód na Chmielnej, Piast Polanę, oświetloną ulicę na Chynowie czy boiska na Jędrzychowie – jako nasze wspólne dobro, z którego ja i moja córeczka, Tosia, kiedyś przecież też skorzystamy.
Nie przeczę, że rozwiązania z okręgami, czy głosowaniem tylko na 1 zadanie nie mają swoich plusów. Niosą jednak również straty społeczne, których skutki przebijają korzyści.
Tak jak sprawdziło się moje przewidywanie co do tych okręgów a następnie co do ograniczenia ilości głosów, tak samo sprawdzi się moja prognoza co do ograniczenia formuły głosowania. Jakiekolwiek zmiany powodujące ograniczenie najprostszej formuły głosowania – osobiście na kartce, ograniczanie działań wolontariuszy, akcji promujących – spowodują jedno: to już nie będzie budżet obywatelski. Stracimy ostatnie 0,6% wolności jaka nam została.
Apeluję, by nie podpierać pandemią pchania pracy związanej z Budżetem Obywatelskim tylko do internetu, na robotę zdalną, oddania wyboru zadań pośrednikom, Komisjom aktywistów i speców. Budżet Obywatelski to ludzie z krwi i kości, to jest „ulica”, 140 tys. nas, nie nieliczne elity. Nie naśladujmy głupio i ślepo rozwiązań z innych miast, tylko dlatego, że ktoś tak zrobił. To niech inni nas naśladują!
Zmieniając fundamentalne i najprostsze zasady zielonogórskiego Budżetu Obywatelskiego, nie usprawnimy go, tylko de facto, go zlikwidujemy. Nie w imię walki z pandemią. To tylnymi drzwiami dokona się, planowane od dawna, porywanie się na naszą wolność. Ostatnie 0,6% tej wolności.