Pandemia koronawirusa dotknęła muzyków na całym świecie. Wielu musiało odwołać trasy, opóźnić wydawanie albumów i znaleźć nowe źródła dochodów, ale niektórzy artyści znaleźli inspirację w wirusie. Powstało tak wiele piosenek motywowanych pandemią, że obecnie mówi się o gatunku znanym jako „pandemiczny pop”. Utwory te są zróżnicowane, jeśli chodzi o warstwę tekstową – od humorystycznych, po bardzo poważne, filozoficzne dzieła. Jednym z polskich muzyków, który podjął się podobnego zadania, jest Robert Madziarz – kompozytor utworu Matka Ziemia – Epidemia. Projekt cieszył się ogromnym uznaniem jego uczestników – artystów, a także odbiorców, którym piosenka dostarczyła nieco światła pośród zaistniałej ciemności.
Robert Madziarz (RobGitarnik) to osiedlony w malowniczym Kłobucku gitarzysta, wokalista, kompozytor, producent muzyczny, muzyk sesyjny. Na swoim koncie ma już̇ kilka albumów i singli jako RobGitarnik oraz Sylvia & RobGitarnik . To założyciel i lider zespołu Time Square (2002), uczestnik finału opolskich Debiutów w roku 2004. Brał udział w wielu przeglądach i festiwalach ogólnopolskich, a także programach radiowych i telewizyjnych m.in. w: TVP 1, TVP 3, VIVA POLSKA. Laureat Plebiscytu Polish Business Network Award London 2016.
Od 2006 działa również jako niezależny producent muzyczny w Sound Travel Studio. Jego kompozycje ukazały się na wielu kompilacjach muzycznych sygnowanych przez My Music, Sony Music, Warner Music oraz Dee Jay Mix Club, a także pod patronatem m.in. Radia RMF FM i Radia Eska.
Twoja szeroka działalność muzyczna stanowiła zapewne podstawę nominacji do tytułu Osobowości Roku 2020 w kategorii KULTURA. Miłe wyróżnienie?
Przemiłe zaskoczenie! Chciałbym jednak zaznaczyć, że jeśli robię coś dla innych i biorę udział w akcji dobroczynnej jako kompozytor oraz producent, to powoduje mną chęć i radość pomagania, a nie pozyskania sławy. Osobowością roku nie zostałem, ale to absolutnie nie przeszkadza mi w kontynuowaniu podobnych działań tam, gdzie tylko mogę. (uśmiech!)
Wielu artystów w czasie ostatniego roku wszelkich pandemiczny obostrzeń wcale nie próżnowało. Zamiast koncertów była praca w studio – podobnie jak u Ciebie?
To prawda. Kiedy 12 marca zjechałem z Niemiec (gdzie wykonywałem prace totalnie niezwiązane z muzyką) na kilkudniowy pobyt do domu, do Kłobucka, w którym mieszkam, ogłoszono zamknięcie granic. Spowodowało to brak możliwości wyjazdu. Wtedy pomyślałem, że ten czas będę mógł spędzić z bliskimi, co jest cudowne, ale także oddać się muzyce. Ostatnie półtora roku, będąc w rozjazdach, zajmowałem się nią z tzw. doskoku. Dostałem szansę na zaszycie się w moim studio i dość szybko wpadłem na pomysł, by nagrać piosenkę o tym, co się właśnie zadziało na świecie. Dziś dostęp do Internetu stwarza tę możliwość, że do nagrania utworu nie trzeba spotykać się z artystami w studio nagrań. Wszystko można zrobić on-line. Obecnie większość muzyków ma w domu odpowiedni sprzęt do nagrywania.
Mówisz o genezie powstania piosenki Matka Ziemia – Epidemia?
Tak. Jej tekst napisała częstochowska poetka, Małgorzata Iżyńska. Tym kawałkiem zainteresowałem Łukasza Dziedziejko i Wojciecha Korzeniowski, wysyłając demo z moim wokalem i proponując. Zamysł był taki, by wykonało go kilku artystów, więc Łukasz i Wojtek zaprosili do projektu wielu polskich artystów, sportowców, dziennikarzy, mieszkających w różnych zakątkach świata. Każdy nagrywał swoją wersję tam, gdzie mógł (najczęściej w domu) i przesyłał do mnie gotowe ścieżki. Natomiast ja w moim SOUND TRAVEL STUDIO realizowałem resztę.
Jednym z tych artystów był Marian Lichtman (Trubadorzy), któremu mam przyjemność redagować biografię. Jak Ci się z nim współpracowało?
Mariana lubię oraz szanuję jako muzyka i… po prostu człowieka, a współpraca z nim tak, jak z wszystkim artystami, którzy brali udział w projekcie, była wielką przyjemnością i zaszczytem. Jest miły, sympatyczny, otwarty… – i tak można by wymieniać, i wymieniać. Po prostu pozytywnie zakręcony! (uśmiech!)
Jako producent muzyczny współpracujesz w wieloma interesującymi artystami. Przykładowo w maju miała miejsce premiera clipu pt. Never Before, który współtworzyłeś z wokalistką Sylwią Wilfort.
Tutaj muszę dodać małe sprostowanie. (śmiech!) Projekt SIMPLY SOUNDS jest to nowy projekt, który powstał w marcu 2021 i współtworzę go wraz ze znakomitą wokalistką oraz autorką tekstów Sylwią Wilfort. Pierwszy singiel, który miał swoją premierę wraz z teledyskiem, to TRUTH IN SOUNDS, następnie ukazał się kawałek, o którym wspomniałaś, a potem LET GO (10 lipca).
SIMPLY SOUNDS i współpraca z Sylwią to dla mnie bardzo wyjątkowy projekt, ponieważ długo szukałem wokalistki, która świetnie czuła by się w klimatach ELECTRO, R&B, HIP-HOP, a momentami nawet zaczepiając o TRANCE, a do tego pisała niebanalne teksty! Świetnie się rozumiemy muzycznie i dzięki temu na dzień dzisiejszy powstało na płytę dwanaście utworów, nad którymi pracujemy w SOUND TRAWEL STUDIO. Będzie to bardzo kolorowy muzycznie krążek. (uśmiech!) Premierę zaplanowaliśmy na jesień 2021, aczkolwiek będzie ją poprzedzało jeszcze kilka singli.
Chwilę wcześniej pojawił się inny singiel pt. Pocałunek na dobranoc. Muzyka i gitara – Robert Madziarz. Czym jest Projekt 911?
Już się tłumaczę. (śmiech!) W maju 2021 miała miejsce premiera EP projektu 911 RESTART, którą promowały dwa single. Pierwszy z nich to tytułowy RESTART, czyli utwór idealnie wpisujący się w sytuacje związaną z luzowaniem obostrzeń pandemicznych, natomiast drugi singiel to POCAŁUNEK NA DOBRANOC – bardzo osobisty utwór, w którym raper Negoz opowiada o związku z kobietą i swoich prywatnych odczuciach. Projekt 911 stanowi też poniekąd pandemiczne dziecko, choć współpracę z Negozem rozpoczęliśmy w 2009. Nagraliśmy wtedy dwa single „Pokój dla dwojga” i rok później „Pojutrze”. W obu przypadkach bylem odpowiedzialny za warstwę muzyczno-instrumentalną , wokale w refrenach i produkcje, a Negoz za warstwę tekstową i rap. Potem nasze drogi się rozeszły, ponieważ każdy zajął się swoimi sprawami, a w moim przypadku, jako producenta muzycznego, była to współpraca z różnymi artystami. Te ścieżki przecięły się ponownie 11 lat później. (uśmiech!)
Kiedy w marcu 2020 zabunkrowałem się w domu, postanowiłem wraz z Negozem dokończyć dzieła i nagrać nowe piosenki na epkę 911. Tutaj temat przebiegł bardzo sprawnie, bo ja całą muzykę przygotowałem w moim studio, a Negoz swoje wokale nagrywał u siebie. W efekcie zaistniałej sytuacji w czerwcu 2020 odpaliliśmy w świat pierwszy singiel, zapowiadający nową ep pt. Orzeł w Coronie. Tutaj też, prócz zagranych gitar, zaśpiewałem w refrenach. Natomiast we wrześniu zaprosiłem do współpracy znakomitego wokalistę Jacka Młodego Adamczyka, który przejął stery wokalisty w projekcie 911, a także kilku muzyków – perkusistę Tomasza Raszewskiego, basistę Marcina Kędzie i klawiszowca, Łukasza Plutę. Zaraz potem ukazały się nowe single, zapowiadające ep.: KAŻDE ŻYCIE JEST WAŻNE, MOJA UNIA i WILKOŁAKI FELLINIEGO .
Tych premier w czasie ostatniego roku było znacznie więcej – maj, kwiecień, marzec… I tak możemy się cofać. Niemal w każdym miesiącu jakaś perełka muzyczna!
Jestem bardzo kreatywną muzycznie osobą. Poruszam się też sprawnie w wielu gatunkach, co pozwala mi na realizację różnych projektów. Mam własne studio nagrań, jestem realizatorem dźwięku, producentem, multiinstrumentalistą (choć przewodnim instrumentem jest gitara). Wszystko to sprawia, że nie mam żadnych ograniczeń, by od muzycznego pomysłu, który pojawi mi się w głowie, szybko przejść do realizacji, którą w postaci piosenki będzie można usłyszeć w Sieci czy w radio.
Grasz, komponujesz, produkujesz, ale także śpiewasz – m.in., jak już ustaliliśmy, jako wokalista w 911?
Jeśli chodzi o 911, faktycznie zaśpiewałem 3 utwory, z czego jeden na nowej ep, ale to tylko dlatego, że długo nie mogłem znaleźć odpowiedniego wokalisty. (uśmiech!) Moją taką poważną konfrontacją z rzeczywistością było nagranie i wydanie własnej płyty jako RobGitarnik pt. RANDKA Z PRZEZNACZENIEM w 2017 r. i kilka singli w latach późniejszych, gdzie to ja jestem wokalistą i opowiadam o historiach, które wydarzyły się w moim życiu. Potem pojawiły się koncerty i promowanie materiału z płyty. Jednak ciągle mi w tym wszystkim czegoś brakowało, bo w moim projekcie bylem zarówno wokalistą jak i głównym gitarzystą, tak więc po kilku latach działań związanych ze śpiewaniem stwierdziłem, że zdecydowanie lepiej czuję się na scenie jako gitarzysta i to pasji grania na gitarze wolę poświęcić się zdecydowanie bardziej. (uśmiech!)
Czy właśnie, przede wszystkim jako wokaliście, nie brakowało Ci kontaktu z publicznością „na żywo” w czasie obostrzeń związanych z pandemią COVID-19?
Tak, jak wspomniałem wcześniej, nigdy śpiewanie nie dawało mi tak wielkiej emocji, jak granie na gitarze. Pewnie dlatego z wielu projektów ludzie kojarzą mnie jako gitarzystę nie wokalistę (i stąd też moje pseudo: RobGitarnik).
Jeśli chodzi o koncerty, wiadomo, że nie ma nic lepszego niż kontakt z publicznością na żywo, pozytywna wymiana energii i wszystkie emocje, które temu towarzyszą. Tego nie da się niczym innym zastąpić.
Jak psychicznie radziłeś sobie z czasem kolejnych obostrzeń pandemicznych? Czy muzyka to wystarczające antidotum?
Niewątpliwie muzyka jest moim antidotum i towarzyszy mi od zawsze, ale są nim też inne wartości: Miłość, Radość Dobroć, Współczucie i chęć pomocy tym, którzy są w potrzebie. (uśmiech!) Zawsze największą radość dawało mi to, co robiłem dla innych ludzi a nie dla siebie. Jestem ogromnym szczęściarzem, ponieważ w tym jakże trudnym dla wszystkich czasie miałem ogromne wsparcie ze strony bliskich, ale przede wszystkim moje ukochanej partnerki Ani, która jest również duszą artystyczną i wspiera mnie we wszystkim, co robię nie tylko w tym trudnym czasie, ale każdego dnia. Moją radością są także dwa wspaniałe zwierzaki: pies Eron i kot Madzik, rozsiewające bezwarunkową miłość po całym naszym domu. To jest moja przestrzeń, w której czuję się bezpieczny, kochany i szczęśliwy.
Dziękuję za rozmowę!