Sieroty po gastronomii. Blisko 200 tysięcy osób – tyle, według szacunków w roku 2020 pracowników tej branży straciło pracę lub zmieniło formę zatrudnienia. To pokazuje, że gastronomia jest jedną z najsilniej dotkniętych branż przez trwającą od 13 miesięcy pandemię koronawirusa.

Sieroty po gastronomii próbują się odnaleźć na rynku pracy. Chodzi o 200 tys. pracowników
Sieroty po gastronomii – 200 tys. pracowników musiało znaleźć nową pracę. – fot. Pixabay

24 marca minęło pięć miesięcy odkąd lokale mogą serwować dania tylko na wynos lub z dowozem, sytuacja wielu lokali jest krytyczna i niestety należy spodziewać się kolejnych zwolnień i bankructw. Co robią osoby, które straciły pracę w gastronomii? Eksperci zwracają uwagę, że sieroty po gastronomii najsilniej zasiliły konkretną branżę gospodarki. 

↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

„Sieroty po gastronomii” próbują się odnaleźć na rynku pracy

Praca w gastronomii wymaga konkretnych umiejętności: kucharz powinien umieć gotować, a obsługa powinna wykazywać się nienagranymi manierami i prezencją. Czy indywidualne umiejętności pracowników gastronomii znajdują zastosowanie w innych branżach? Według ekspertów Grupy IDEA HR niestety nie jest łatwo.

Pracownicy gastronomii mają problemy ze znalezieniem dla siebie miejsca na rynku pracy. Nie wiadomo jeszcze ile lokale będą zamknięte, obserwujemy bardzo poważny kryzys branży i ogromna rzesza dotychczasowych pracowników restauracji czy kawiarni zmienia zawody i podejmuje się zatrudnienia w odległych sektorach. Oczywiście bardziej mobilni są młodzi ludzie – mówi Anna Sudolska, członek zarządu – Studenci i młodzi ludzie pracujący w gastronomii zwykle w ogóle rezygnowali z pracy i skupiali się na nauce, ewentualnie trafiali do handlu lub innego sektora usług – mówi ekspert.

Obserwacje wskazują, że są sektory, które bardzo chętnie zatrudniały pracowników gastronomii.

Branża e-commerce przeżywa obecnie największy rozkwit w historii. Pracownicy magazynów, ale i kurierzy to osoby bardzo pożądane na rynku pracy. Zauważyliśmy sporą fluktuację: młodzi pracownicy gastronomii np. kelnerzy czy kucharze, bardzo często podejmowali pracę w e-commerce i logistyce. Inny kierunek to praca w charakterze dostawcy czy kierowcy. Był moment, że zapotrzebowanie na kierowców było naprawdę duże – mówi Anna Sudolska. – W gorszej sytuacji są kobiety. One zwykle poszukiwały pracy w usługach i handlu, a jak wiadomo ten również mocno cierpi wskutek pandemii – wyjaśnia. 

Miały być dwa tygodnie, a jest pięć miesięcy

Jakie są perspektywy dla pracowników gastronomii? Anna Sudolska nie ma wątpliwości, że gdy pandemia minie to wykwalifikowani kucharze i profesjonalna obsługa kelnerska będzie w cenie. Tutaj wszystko jest kwestią czasu.

Wyobrażam sobie, że jeżeli po Wielkanocy gastronomia wróci do funkcjonowania to wiele osób, które pracowało w tym sektorze powróci do pracy. Niestety im dłużej trwa pandemia, tym to odradzanie będzie powolniejsze i bardziej skomplikowane – mówi ekspertka. 

„Najdłuższe dwa tygodnie w dziejach świata”

Pracownicy, sieroty po gastronomii, są w czasie pandemii mniej skłonni do zmiany pracodawców. Odchodząc z restauracji czy kawiarni lub baru, pracownicy zdecydują się na powrót tylko w sytuacji, gdy pandemia będzie w realnym odwrocie.

Mija 5 miesięcy od momentu, gdy gastronomię zamknięto na dwa tygodnie. To najdłuższe dwa tygodnie w dziejach świata. Walka z pandemią trwa i należy z wyrozumiałością podchodzić do restrykcji, które obowiązują w całej Europie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że sytuacja gastronomii i branż objętych bezpośrednio lockdownem jest najtrudniejsza – mówi Sudolska. 

- REKLAMA -