Jaki na dziś jest stan Odry? Jakie działania podjął samorząd w związku z katastrofą na rzece? O tym powiedzieli samorządowcy, przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego i Społecznej Straży Rybackiej.

Jaki jest stan Odry? "Na odradzanie się Odry trzeba będzie jeszcze poczekać, przynajmniej rok, do najbliższej wiosny"
fot. ©Regioneo.pl

Marszałek Elżbieta Anna Polak zapewniła, że jest w ścisłym kontakcie z marszałkami z województwa zachodniopomorskiego i dolnośląskiego. – Chcemy razem współpracować w celu zdiagnozowania problemu i wspólnego opracowania programu ratunkowego dla Odry. Nie zostawimy wędkarzy samych. Marszałek dolnośląski rozmawiał już z uniwersytetem przyrodniczym – powiedziała Elżbieta Anna Polak.

↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

Rozwiązania problemu katastrofy przedstawiają również sami Lubuszanie. – Odezwał się do nas mieszkaniec z gospodarstwa rybackiego, który prowadzi wylęgarnię ryb. Już o takich rozwiązaniach trzeba myśleć – w jaki sposób wspomóc to finansowo, bo trzeba będzie odbudować cały ekosystem – dodała Elżbieta Anna Polak. Przyznała też, że zanim zostaną podjęte działania w tym kierunku, potrzebna jest dobra, spójna diagnoza, co zatruło Odrę. – Wtedy z ekspertami w tej dziedzinie będziemy opracowywać rozwiązania. Będziemy bardzo mocno się starać, żeby program ratunkowy dla Odry został sfinansowany przez rząd. Ale już mam informacje, że jeszcze mamy środki finansowe w naszym Regionalnym Programie Operacyjnym. Możemy wykorzystać środki, które są na przeciwdziałanie katastrofom ekologicznym – wyjaśniła marszałek.

„Kryzysem trzeba zarządzać”

„Pacjent” zachorował pod koniec lipca. Dzisiaj (15 sierpnia – red.), po kilkunastu dniach dalej nie wiemy, co się wydarzyło na rzece Odrze i nie naszą rolą jest, by dojść do tego. My jesteśmy ludźmi od roboty. Ale każdym kryzysem trzeba zarządzać. Zarządzanie kryzysowe to bardzo trudne działania, które muszą się przełożyć na konkretne efekty. I dzisiaj efektem działań głównie społeczników, którzy od 8 sierpnia w gminie Krosno Odrzańskie i całym powiecie uprzątali martwe ryby, jest ponad 15 ton ryb zebranych na odcinku krośnieńskim. Ręcznie, bez żadnych zapór. Każdą rybę trzeba było wziąć do ręki i wrzucić do worka. Zrobili to ludzie, którzy od 12 sierpnia zostali wsparci przez wojsko i straż pożarną. Była Ochotnicza Straż Pożarna, straż miejska, byli wolontariusze, organizacje pozarządowe. Ja też nawoływałem do tego i biorę za to pełną odpowiedzialność, żeby ludzie nam pomogli, bo są potrzebne ręce do pracy. Dzisiaj spędziłem cały dzień nad Odrą, zbierając truchło za truchłem. Te ryby już się rozpadają, za dwa dni nie będzie już czego zbierać. Rzeka Odra jest w bardzo dużym stopniu przesycona rozkładającymi się resztkami ryb, które nie przetrzymały tej katastrofy – relacjonował Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego.

Samorządowiec zaapelował też, żeby nie wykorzystywać katastrofy politycznie: – Wydaje mi się, że nie naszą rolą jest wchodzić w spór, co zatruło rzekę Odrę. Mamy do tego powołane instytucje: Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska, laboratoria rządowe, wyższe uczelnie finansowane ze środków publicznych. Mamy od tego specjalne instytucje. Całym szlakiem wodnym zarządzają Wody Polskie, które też włączały się w zbiory martwych ryb. Chwała tym, którzy do tej pory podjęli rękawicę. Ale nie ma chwały dla tych, którzy w tym momencie zajęli się atakiem politycznym na innych. Dzisiaj wszyscy powinniśmy sobie podać ręce. Uważam, że powinno dojść do tego, że to u nas ląduje ten słynny helikopter z najważniejszymi ludźmi w państwie, ściskamy sobie dłonie i mówimy: „nieważne, kto jest z której strony stołu, działamy razem”. A dzisiaj dochodzi do jakichś dziwnych sytuacji, że wystarczy jedna iskra zapalna, żeby można było kogoś zaatakować – w tym przypadku naszego najlepszego marszałka od sytuacji kryzysowych. Tak mogę powiedzieć, bo tak było przy COVID-19, tak jest w każdej sytuacji. Pierwszy telefon, jaki miałem jako burmistrz Krosna Odrzańskiego, był od marszałka województwa lubuskiego – stwierdził burmistrz Marek Cebula.

Na terenie powiatu zielonogórskiego zebrano ponad 6 ton martwych ryb, a w powiecie nowosolskim 55 kilogramów. W powiecie słubickim zebrano około 4 ton, zatem ogólna liczba zebranych ryb w województwie to około 25 ton. To przybliżone dane.

Przed zarybieniem trzeba poczekać na rośliny

Wędkarze z zielonogórskiego okręgu PZW otrzymywali sygnały o tragedii już z okręgu we Wrocławiu. – Gdy otrzymaliśmy sygnały z dolnośląskiego okręgu o odłowionych śniętych rybach w ilości 3,5 tony, to już dla nas była tragedia. Nikt się nie spodziewał, że na naszym odcinku 150 kilometrów Odry zbierzemy blisko 20 ton. Ryby zbierane są nadal. Nie wszystkie wyniki są jeszcze zsumowane – tłumaczyła Beata Gacek, rzecznik prasowy okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zielonej Górze. – Rzeka Odra stanowi perełkę zachodniej Polski dla wędkarzy. Wędkarze stawiają znicze nad wodą, bo Odra umarła. Miejmy nadzieję, że natura sobie z tym poradzi, że będziemy w stanie za kilka najblizszych lat znowu pójść na Odrę i wędkować – powiedziała rzeczniczka.

Aby ryby powróciły nad Odrę, po katastrofie ekologicznej musi odrodzić się cały ekosystem rzeki. – Cały system zarybień, cały opracowany system odnowy wody, musi polegać na tym, że ryby muszą mieć czym się żywić w wodzie. To nie jest tak, że wpuszczę rybę i ryba sobie poradzi. Musi mieć się czym żywić, więc żeby można było mówić o skutecznych zarybieniach, musimy poczekać przynajmniej rok – wyjaśniła Beata Gacek.

Na odradzanie się Odry trzeba będzie jeszcze poczekać, przynajmniej rok

Mirosław Kamiński, prezes zarządu PZW w Zielonej Górze potwierdził, że na odradzanie się Odry trzeba będzie jeszcze poczekać, przynajmniej rok, do najbliższej wiosny. – Zobaczyć, czy ruszy w ogóle wegetacja roślinności podwodnej, nawodnej, przybrzeżnej. To będzie taki sygnał, że woda zaczyna żyć. Oczywiście będzie potrzebna cała seria badań wody i to nie tylko w jednym miejscu czy kilku, ale na całej długości Odry. Mamy 756 kilometrów Odry, a nasz okręg – 156. Jeżeli wielokrotne wyniki wody potwierdziłyby się na tyle, że Odra się przeczyszcza, że można próbować zarybiać, można wprowadzić określone gatunki ryb – powiedział prezes zielonogórskiego okręgu PZW.

Gotowość wsparcia dla lubuskich wędkarzy wyrazili wszyscy uczestnicy piątkowego (12 sierpnia – red.) spotkania w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego. Byli to m.in. członkowie PZW z Katowic, Wrocławia czy Szczecina oraz przedstawiciele Wód Polskich. Zadeklarowali, że pomogą w poszukiwaniu sprawców katastrofy ekologicznej.

Choć akcja trwa i jeszcze będzie trwała do ostatniej ryby, chciałbym podziękować pani marszałek za wsparcie, wszystkim samorządom, Społecznej Straży Rybackiej, Państwowej Straży Pożarnej, Ochotniczej Straży Pożarnej, Wojskom Obrony Terytorialnej. A przede wszystkim wolontariuszom, którzy dobrowolnie deklarowali wsparcie dla nas – dodał Mirosław Kamiński.

„Tego nie zapomni się do końca życia”

Trudno opisać tragedię, którą mamy na Odrze, na naszym odcinku, gdy jest się wędkarzem, strażnikiem i widzi się tony ryb. Próbujemy je ratować, niestety nie jesteśmy w stanie. Podpływamy pod rybę, która próbuje jeszcze złapać oddech, za chwilę ląduje ona w worku. Tragedia, która tutaj nastąpiła, jest niewyobrażalna. Może ludzie z Polski nie zdają sobie z tego sprawy, ale naprawdę zapiera dech w piersiach opowiadanie o tym. We wtorek, 9 sierpnia, daliśmy sygnał prezesowi PZW w Zielonej Górze, panu burmistrzowi, który przekazał to pani marszałek. Dziękuję im za to, że nie uwierzyli, że to tylko kilka śniętych ryb. Od razu zaczęli reagować i dzięki nim dostaliśmy wielką pomoc. Dzięki strażnikom, dzięki wolontariuszom, którzy poświęcali swój czas. Niektórzy rezygnowali z urlopu i pracowali razem z nami. Tego nie zapomni się do końca życia. Nie można o tym normalnie mówić, ciężko się o tym mówi – relacjonował Marcin Berger, strażnik Społecznej Straży Rybackiej z Krosna Odrzańskiego.

Kolejna pomoc jest już w planach

Nie ma jeszcze odpowiedzi na wniosek zarządu województwa ws. wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. – Uważamy, że jest to niesłychanie ważne, bo ustawa o klęsce żywiołowej wyposaża jednostki państwowe w specjalne instrumenty, środki finansowe, wtedy jest też możliwe wprowadzenie wojska – wyjaśniła Elżbieta Anna Polak.

Zarząd województwa przeznaczył 100 tys. złotych na wsparcie Polskiego Związku Wędkarskiego. – Uzgadniamy w tej chwili zakupy – to są łodzie, sprzęt do odławiania ryb, kombinezony – wymieniła marszałek. – Niektórzy wolontariusze mają poparzone ręce, bąble na rękach. Od razu mówię, że kierujemy ich do jedynego oddziału dermatologicznego w Żarach. Mamy bezpośredni kontakt z kierownikiem szpitalnego SOR-u – dodała Elżbieta Anna Polak.

W tej chwili uzgadniany jest również skład zespołu ds. współpracy – międzywojewódzkiego i międzynarodowego. Wojewoda lubuski wydał zarządzenie o niezbliżaniu się do rzeki Odry, które będzie obowiązywało do 18 sierpnia. Zarząd województwa lubuskiego podjął uchwałę ws. zakazu uprawiania amatorskiego połowu ryb na lubuskim odcinku rzeki do 30 września br.

- REKLAMA -