Niektóre hotele i restauracje mogą się nie otworzyć. Na rynku brakuje pracowników i jest to wręcz dramatycznie odczuwalne.
Mamy obecnie rynek pracodawcy czy pracownika?
Trudny czas pandemii koronawirusa zdawał się redefiniować to pytanie, na które odpowiedź bez żadnego problemu znalibyśmy jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Obecnie sytuacja zdaje się powoli wracać do normy – pracodawcy w pośpiechu i gorączkowo rekrutują pracowników do takich branż jak: gastronomia, turystyka czy hotelarstwo, ale Ci… nie chcą wracać.
– Obecna sytuacja nie sprzyja powrotom do branż, które w ostatnich miesiącach objęte były lockdownem. Wielu kelnerów, kucharzy czy pracowników obsługi hotelowej ma już nowy zawód i doskonale się w nim odnajdują – mówi Dorota Siedziniewska-Brzeźniak, prokurent w firmie Idea HR. Przed gastronomią i hotelarstwem więc kolejne wyzwanie – najpierw przetrwanie czasu lockdownu, a teraz zrekrutowanie pracowników, by móc się ponownie otworzyć.
Na rynku brakuje pracowników. Szykuje się zażarta walka o pracowników sezonowych?
Najpierw było wielkie zwalnianie, a teraz jest wielkie poszukiwanie. Ostatnie statystyki gospodarcze pokazują, że w skali makroekonomicznej Polska przez czas pandemii koronawirusa przeszła relatywnie dobrze – dane dotyczące przemysłu napawają optymizmem. Eksport i import trzyma się mocno i nie poddaje wszelkim wahaniom związanym np. z zerwanymi łańcuchami dostaw. Bezrobocie mamy niemal najniższe w Europie. Oczywiście wszelkie badania nastrojów przedsiębiorców pokazują, że w tej kwestii nie jest najlepiej, ale to efekt wielomiesięcznego lockdownu i dużej niepewności.
Hotele i gastronomia po wielu miesiącach mogą przygotowywać się do pełnego otwarcia, ale to jest bardzo skomplikowany proces. Najpierw w ramach redukcji trzeba było zespół optymalizować, a teraz trzeba kompletować nowe kadry ale na rynku brakuje pracowników.
– Bardzo mało hoteli i restauracji stać było na utrzymanie całej załogi na czas lockdownu. Za nami więc fala zwolnień i odejść, a teraz obserwujemy bardzo gorączkowe poszukiwania pracowników, choćby sezonowych. Odbieramy mnóstwo telefonów od zdesperowanych przedsiębiorców, którzy mówią wprost: jeżeli w maju nie znajdziemy obsady do pensjonatu czy restauracji to nie mamy po co się otwierać – mówi Dorota Siedziniewska–Brzeźniak z firmy Idea HR.
– Presja płacowa jest coraz większa, co mocno irytuje restauratorów i hotelarzy, którzy przecież przez ostatnie miesiące niemal nie funkcjonowali. Ich sytuacja jest obecnie bardzo trudna i należy spodziewać się bardzo zażartej walki o pracowników przez cały sezon wakacyjny – mówi ekspertka. Obecnie restauratorów i hotelarzy satysfakcjonują nawet pracownicy „na kilka dni”. Najtrudniejsza sytuacja jest na obrzeżach miast i w kurortach turystycznych.
„Łapanka na pracowników”? Wiele firm znalazło się w trudnej sytuacji
Ekspert przyznaje, że branże turystyczne, hotelowe i gastronomiczne spodziewały się, że odmrożenie gospodarki może nastąpić w maju. Wielu przedsiębiorców nie podjęło jednak ryzyka wcześniejszej rekrutacji. Sytuacja w czasie pandemii jest bowiem tak niepewna, że zatrudnianie kogoś bez konkretnego terminu odmrożenia działalności byłoby zbyt kosztowne.
– Wszystkie działania rekrutacyjne odbywają się na ostatnią chwilę. Mówimy wręcz o łapance na pewne stanowiska. Trudno się dziwić przedsiębiorcom, że są tacy zachowawczy, bo ostatnie miesiące były dla nich trudne. Nie możemy jednak nie być wyrozumiałymi dla pracowników. Oni musieli znaleźć nowe zatrudnienie i zaufanie byłych pracowników gastronomii do właścicieli restauracji czy kawiarni jest bardzo niskie. Były branże, które przeżywały bardzo dobre chwile. Wielu kelnerów jest dzisiaj kurierami, magazynierami czy pracownikami w sektorze e-commerce. Pracodawcy z sektora gastronomii muszą poczynić szereg działań, by pozyskać zaufanie pracowników. Obecna sytuacja zdecydowanie temu nie sprzyja. Tak naprawdę nie wiadomo czy na jesieni nie przyjdzie kolejna fala pandemii, a to oznaczałoby znowu zwolnienia – dodaje Dorota Siedziniewska-Brzeźniak.