Jedzenie na poligonie to nie tylko kwestia logistyki, ale przede wszystkim odpowiedzialność żołnierzy-kucharzy, którzy dbają o wyżywienie swoich kolegów w najtrudniejszych warunkach. W warunkach polowych, takich jak te na ćwiczeniach w Bieżycach, żołnierze muszą nie tylko wykazać się sprawnością bojową, ale również umiejętnościami kulinarnymi.
Choć wojsko kojarzy się głównie z grochówką i bigosem, kucharze z kompanii logistycznej 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej udowadniają, że menu w warunkach polowych może być o wiele bardziej różnorodne. Mimo to, klasyczna grochówka wciąż cieszy się dużą popularnością. Żołnierze-kucharze, którzy przygotowują jedzenie na poligonie, muszą przejść specjalistyczne kursy, gdzie uczą się obsługi specjalistycznego sprzętu oraz zasad przechowywania żywności.
Polowy punkt żywienia (PPŻ) to serce kuchni polowej. Na ćwiczeniach w Bieżycach terytorialsi z 12. WBOT ćwiczyli rozwijanie PPŻ, zapewniając posiłki dla kolegów z 152. batalionu lekkiej piechoty z Krosna Odrzańskiego. Cały proces wymaga zaangażowania kilkudziesięciu żołnierzy oraz ścisłej współpracy z sekcją logistyki Brygady i batalionu.
– Organizacja wyżywienia w takich warunkach musi być skonsolidowana z gospodarzem, który wyznacza nam rejon do rozwinięcia PPŻ. Ściśle działamy z sekcją logistyki Brygady i batalionu. Musimy odpowiednio wcześniej podać informację o planowanym szkoleniu do Wojskowego Oddziału Gospodarczego, by ten przygotował dla nas produkty do obróbki technologicznej (to logistyczna definicja gotowania). Samo rozwinięcie PPŻ nie stanowi trudności dla wprawionych żołnierzy – tłumaczy dowódca kompanii logistycznej 12. WBOT.
Rozwinięcie PPŻ obejmuje nie tylko ustawienie kuchni polowej KP-340 i polowego ciągu wydawczego, ale także przygotowanie zbiorników na wodę i cysterny wody CW-10. Ważnym aspektem jest również zapewnienie odpowiednich warunków sanitarnych, dlatego na miejscu musi znaleźć się zmywalnia, obieralnia oraz kontener produkcyjny.
Żołnierskie menu w kuchni polowej
Kierowanie kuchnią polową to zadanie dla starszego kucharza zmiany, który przy wsparciu innych kucharzy przygotowuje i wydaje jedzenie na poligonie.
– Wiele osób pyta, jak gotuje się dla tak licznego stanu osobowego? Gotuje mi się świetnie! Zawsze lubiłam gotować, a podczas kursu dla kucharzy wojskowych, nauczono nas proporcji, więc przyprawy nie stanowią dla mnie problemu. Jak dotąd, nikt z kolegów nie narzekał na naszą kuchnię. Nie wiem, czy to dlatego, że było takie smaczne, czy po prostu bali się powiedzieć (śmiech) – mówi kucharz-kierowca z kompanii logistycznej.
Podczas jednego z takich dni na poligonie, żołnierze mogli skosztować tradycyjnej wojskowej grochówki, kotleta schabowego z ziemniakami i warzywami, a na deser drożdżówki. W przyszłości żołnierze kompanii logistycznej planują wypiekać własny chleb, co dodatkowo urozmaici ich menu.
Jedzenie na poligonie to wyzwanie, które wymaga od kucharzy wojskowych nie tylko umiejętności kulinarnych, ale także zdolności do organizacji i pracy w trudnych warunkach. Dzięki ich zaangażowaniu, żołnierze mogą liczyć na smaczne i pożywne posiłki, nawet podczas najbardziej wymagających ćwiczeń.