Ciepły, serdeczny, uprzejmy człowiek, który z pasją opowiada o życiu samym w sobie, rodzinie i muzyce. Na czas pandemii nie spogląda jedynie z perspektywy strat i zawodu, że jakieś plany artystyczne nie wypaliły… Poczeka, bo wie, że to nie jest najważniejsze. Ceni sobie czas, który dostał i może spędzić go wraz z najbliższymi. Czerwone włosy i płonące miłością serce – to właśnie Michał Wiśniewski.
Do muzyki ciągnęło go od zawsze. Już w dzieciństwie Michał Wiśniewski uczęszczał do szkoły muzycznej w klasie fortepianu. Obecnie to znany piosenkarz/wokalista, lider zespołu Ich Troje, z którym w roku 1996 wydał debiutancką płytę. Na scenie występuje od 1988 r. Przełomowa w jego karierze była rola Riff-Raffa w musicalu The Rocky Horror Picture Show. Muzyk realizuje się również solowo, ma też na swoim koncie przygody z aktorstwem. Jest postacią o wielkiej charyzmie, której magnetyzm wprost przyciąga.
A.K.W.: W maju podjąłeś muzyczne wyzwanie i opublikowałeś w Sieci swój chot16challenge pt. Blabla, który został świetnie przyjęty.
Michał Wiśniewski: Kawałek, który nagrałem, jest najlepszym przykładem tego, w jakich czasach żyjemy – takiej „papce” pustej gadaniny. Ponieważ obieg informacji jest niezwykle szybki, a do tego pojawiają się tzw. fake newsy, trudno nam przyswajać rzetelne wiadomości. Nie chodzi tutaj ani o TVP ani TVN – wszystkie media robią to samo. I właśnie o tym jest piosenka challengowa.
Uważasz, że wiele osób buduje swoją wiedzę na tzw. informacjach wyssanych z palca?
Michał Wiśniewski: Oczywiście. I niekoniecznie jest to ich wina. Czasy, kiedy istniało tylko kilka gazet, już dawno za nami. Dzisiaj głównie budujemy nasz ogląd świata na tzw. headline, czyli nagłówkach artykułów – najczęściej wietrzących sensację, której w owym tekście wcale nie ma. (śmiech!)
Tak samo jest z covid-19. Jedni chcieliby, żeby pandemia się skończyła, a inni wciąż wierzą, że to spisek Billa Gatesa. Naprawdę nie jest to człowiek niezbędny do unicestwienia ludzkości. Palimy, pijemy, bierzemy narkotyki… – czy potrzeba czegoś więcej do zagłady cywilizacji?
Jak w czasie pandemii wyglądało przygotowanie materiału challengowego – dźwięk, video?
Michał Wiśniewski: Za $29 kupiłem w Internecie rap bit. Oczywiście daleko mi do młodego pokolenia, które jest świetne i mówi o wielu ważnych rzeczach (naprawdę nie zawsze ogranicza się do to wódki i sexu!). To do nich należy dzisiaj scena – i tak ma być! Mam zatem nadzieję, że moje dziełko zostało odebrane raczej jako żart, a nie silenie się na wielką sztukę, natomiast z ważnym przekazem!
Jeśli chodzi o video, nagrałem je przy pomocy iPhone – ot i cały sprzęt w dzisiejszych czasach, jaki był mi niezbędny!
Z Twoich publicznych wypowiedzi wynika, że miałeś żal do rządzących, że artyści nie otrzymali wystarczającego wsparcia podczas pandemii.
Michał Wiśniewski: Nie przypominam sobie, żebym miał jakiś większy żal. Zawsze mamy pretensje do rządzących – jak to obywatele… Warto zwrócić uwagę na to, że wiele rzeczy wydaje nam się prostych. Tak nie jest. Wszyscy artyści, którzy mogli dostać pomoc i złożyli wnioski, otrzymali ją. To jest trudny czas, na który trzeba być przygotowanym. Ja często spotykam się z hejtem. Ludzie uważają, że skoro kilka lat temu ogłosiłem upadłość, to chyba obecnie powinienem chodzić w worku po ziemniakach. (śmiech!).
Ale ja się po prostu wziąłem w garść, przestałem pić i zacząłem pracować…
W grudniu 2020 miała miejsce Akcja „Wiśnia Dzieciom”. Skąd pomysł tego pięknego przedsięwzięcia?
Michał Wiśniewski: Z Fundacją Po Pierwsze współpracuje od kilku lat i nie tylko przy tej akcji. Natomiast „Wiśnia Dzieciom” ma długą tradycję (upływa właśnie 27 lat). Wychowałem się w domu dziecka, więc w ogóle nie ma, o czym mówić. Muszę i… chcę to robić.
Dzieci w domach dziecka najczęściej mają obecnie wszystko, oprócz tego, czego nie można kupić – atencji, miłości. I to są najcenniejsze chwile – moje z nimi, ten czas, ich radość, nasze wzruszenie… Tego wszystkiego nie da się opisać. Odwiedziliśmy kilkanaście domów dziecka w całej Polsce.
Naprawdę robimy wiele, ale nie ogłaszam tego na prawo i lewo. Współpracujemy z Chicago. Dzieciaki latają na stypendia. Dzieją się piękne rzeczy.
Czy pamiętasz wizytę w Kłobucku? Z tego miasta pochodzi moja mama, stąd pytanie…
Michał Wiśniewski: Do Kłobucka pojechaliśmy w czasie pandemii. Ciężko opowiadać o takich rzeczach… Jeśli ktoś ma ochotę wczuć się w atmosferę, to można przejrzeć piękne zdjęcia z tych spotkań.
Obecnie uczestniczysz m. in. w akcji Rycerze Oliwki.
Michał Wiśniewski: Zbieramy pieniążki dla dziewczynki, która choruje na SMA. Potrzeba 10 mln. Włączyłem się w tę akcję m.in., dlatego że jest niemedialna. Jedynym dramatem jest choroba, ale poza tym rodzina tworzy zwyczajny, kochający się dom. Ciężko to sprzedać w TV. Zbiórka nagle stanęła. Wyobraź sobie, jest kwota 6 mln złotych, ogromne pieniądze, niby już jesteś u celu, a przecież wciąż wiele Ci brakuje.
Ja bardzo dużo pomagam, ale sam z siebie nie czuję potrzeby o tym głosić.
Z powodu pandemii nie odbyły się koncerty jubileuszowe Ich Troje. Zostały przeniesione na lato 2021. Czy obecnie trwają do nich przygotowania?
Michał Wiśniewski: Niestety nic nie można na to poradzić. Czekamy. Najważniejsze jest obecnie nasze zdrowie. I w tym miejscu chciałbym zaapelować, by Ci, którzy mogą, szczepili się. Tylko dzięki temu może sprawić, że wszystko wróci do normy. Przypomniała mi się niedawna akcja ze szczepionkami, które mogły się przeterminować. Bywamy dość zawistni. Jeśli nam coś nie jest dane, to i drugiemu nie… Nie powinniśmy być tacy „na przekór”, to naprawdę nikomu nie pomaga.
Jakie niespodzianki jubileuszowe szykujesz? Te koncerty to zawsze wielkie wydarzenie!
Michał Wiśniewski: Nie mogę tego zdradzić, bo już nie będzie niespodzianki. Wystarczy przypomnieć sobie kielecką Kadzielnię z 2007 roku albo katowicki Spodek z 2016, by mieć jakieś wyobrażenie, co może się dziać. Mam umowę z TV Polsat na realizację koncertu na Zamku w Ogrodzieńcu. Będzie pięknie. Impreza telewizyjna odbędzie się na pewno, a czy pozostałe też – tego nikt nie może być dzisiaj pewien!
A inne Twoje projekty jak się mają?
Michał Wiśniewski: Podczas pandemii nagrałem dwie płyty:
- jubileuszowa z piosenkami Ich Troje
- mroczne covery (w wersji akustycznej) polskiej muzyki rozrywkowej pt. Ściemnia się (płyta nagrana z Grzesiem Brzozowiczem i Jackiem Wąsowskim)
Niestety nie zostały one wydane. Czekamy z tym, aż rzeczywiście zaczną się koncerty… na lepsze czasy!
Zawsze pod koniec wywiadu pytam o swego rodzaju receptę na przetrwanie tego trudnego czasu. Posiadasz taką?
Michał Wiśniewski: Pozwól, że zwrócę się bezpośrednio do czytelników.
Proszę bardzo!
Michał Wiśniewski: Moi drodzy, wiem, że to bardzo głupio zabrzmi, ale po pierwsze, jeśli dopada was depresja, musicie poszukać profesjonalnej pomocy. Nie jesteśmy z tej samej gliny. Jeden radzi sobie lepiej, drugi gorzej i to nie jest żaden wstyd (wstyd to kraść!).
Mam szczęście być ojcem pięciorga dzieci, a wychowuję dziewięcioro – podczas pandemii poświęcam się temu bez reszty. Właściwie dzięki zaistniałej sytuacji mam tę możliwość. Mogę być w domu, spędzamy razem mnóstwo czasu. Zawsze miałem kontakt z dziećmi. Raz w tygodniu wychodziliśmy gdzieś razem – restauracja, kino, gokarty, kręgle, tenis… Miało być atrakcyjnie. A teraz?
Możemy np. pójść co drugi dzień razem na spacer. To było nierealne przed pandemią. Ja na niej, w takim rodzinnym wymiarze, bardzo skorzystałem. Żyjemy w strasznym pędzie. „Lockdowny” i wszelkie obostrzenia spowolniły nasze życie. Widzę jakieś pozytywy i polecam, aby też spróbować w ten sposób na to spojrzeć.
Jeśli porównamy naszą sytuację do, chociażby lat obu wojen światowych, to nie żyjemy w najgorszych czasach. Ale wiadomo, każdy odbiera to inaczej. Nie wypowiadam się więc jako ekspert, tylko ktoś, kto pragnie dodać Państwu trochę otuchy.
I już naprawdę ostatnie. Pod koniec stycznia 2021 po raz kolejny zostałeś szczęśliwym tatą. Serdeczne gratulacje dla Ciebie i mamy maleństwa! Jak się czujesz w tej roli?
Michał Wiśniewski: Fantastycznie jest być ojcem! Dzieci są cudowne – wszystkie!
Twój najmłodszy syn nosi piękne imiona: Falco Amadeusz… Falco – Jastrząb?
Michał Wiśniewski: Imiona moich pociech to ulubiony temat mediów. (śmiech!). Falco pochodzi od pseudonimu artystycznego Johanna Hölzela, którego piosenkę Rock Me Amadeus zaśpiewałem na początku kariery. Stąd inspiracja.
Ta piosenka opiera się na ciekawym twierdzeniu/koncepcie.
Michał Wiśniewski: Jest w niej sugestia, że Mozart był buntownikiem rock’n’rollowym swoich czasów. „pierwszym punkiem, który postawił stopę na tej ziemi; był geniuszem od urodzenia”.
To wyraźnie pokazuje, że imiona nie są przypadkowe i stanowią taką dobrą wróżbę na przyszłość?
Michał Wiśniewski: Tak. Ponadto każde z moich dzieci ma podwójne imiona. Mój najstarszy syn może używać imienia Michał, ale wybrał Xavier. Tak samo córeczki: Fabienne, Etiennette i Vivienne. A teraz Falco…
Dziękuję za rozmowę!
Michał Wiśniewski: Ja również, a także życzę szczęścia i zdrowia wszystkim tym, którzy będą to czytali. Odrzućmy narzekanie i malkontenctwo. Cieszmy się życiem, każdą chwilą; tym, że możemy oddychać. A jeśli ktoś chce sobie to skomplikować, już proszę we własnym sosie. Nie zarażać negatywnymi emocjami innych. (śmiech!) Zarażać trzeba uśmiechem!