Czy obecność osób z Ukrainy zmieniła lubuski rynek pracy? Jak mówią eksperci trudno jeszcze to oceniać, ale do firm rekruterskich zgłasza się coraz więcej osób gotowych do podjęcia pracy.

Lubuski rynek pracy: Wojna w Ukrainie zmieniła całkiem sporo
fot. Pixabay

Sytuacja na lubuskim rynku pracy jest bardzo dynamiczna. Wyraźnie widzimy, że jest wiele sektorów, które pilnie poszukują pracowników. Mowa przede wszystkim o budownictwie, transporcie i branżach przemysłowych i monterskich. To właśnie te sektory były najsilniej wspierane pracownikami z Ukrainy. Mamy informacje, że z niektórych firm do połowy marca odeszła nawet połowa pracowników. Przedsiębiorcy są zmuszeni do poszukiwania nowych kadr lub zmniejszania skali działania, co mogłoby się wiązać nawet ze zwolnieniami – mówi Dorota Siedziniewska–Brzeźniak, ekspert rynku pracy i prokurent w Idea HR Group.

↓ Kontynuuj czytanie po reklamie ↓

Najważniejsza bariera do pokonania: znajomość języka polskiego

Ze wszystkich uchodźców wojennych, którzy przybyli do województwa lubuskiego przynajmniej kilka tysięcy osób w najbliższych tygodniach będzie chciało podjąć pracę. Mowa głównie o kobietach. Czy lubuski rynek pracy – w Zielonej Górze i Gorzowie Wielkopolskim – jest gotowy na taką nadpodaż pracowników? Eksperci przyznają: nie będzie łatwo.

Jest wiele sektorów, które wręcz krzyczą o pracowników. To budownictwo, transport, przemysł. Branże poszukujące do pracy przede wszystkim mężczyzn. Nie zmienia to jednak faktu, że kobiety również będą mogły liczyć na oferty pracy. Zatrudniać będzie turystyka, gastronomia, handel, ochrona zdrowia. Trochę niepokojące jest to, że póki co zgłasza się do nas więcej osób gotowych do podjęcia pracy niż tych, którzy pracę osobom z Ukrainy chcą dawać. To pewnie będzie się zmieniać, bo sektor rekrutacji w turystyce dopiero się zaczyna. Zależy nam na tym, by osoby z Ukrainy, które przychodzą do nas otrzymały kompleksowe informacje o tym, gdzie mogą znaleźć zatrudnienie. To musi być praca godna, trudno mi sobie wyobrazić, by osobę, która była ekonomistką czy menadżerką skierować teraz do pracy przy sprzątaniu magazynów – mówi Dorota Siedziniewska–Brzeźniak, ekspert rynku pracy i prokurent w Idea HR Group.

Rynek pracy powinien teraz skupić się na wykorzystaniu potencjału osób z Ukrainy, które przybyły do Polski. Lubuskie ma wiele braków kadrowych, ale na drodze do ich zapełnienia stoi bariera językowa.

Od ręki w województwie lubuskim jesteśmy w stanie dać pracę księgowym, ekonomistkom, osobom odpowiedzialnym za rozliczenia podatkowe czy osobom gotowym do pracy w ochronie zdrowia czy opiece socjalnej. Tutaj jednak potrzeba znajomości języka. Podobne oczekiwania ma handel. Przed nami więc masowa akcja edukacyjna. Im szybciej osoby z Ukrainy posiądą kompetencje językowe, tym szybsza szansa na znalezienie dobrej pracy – mówi ekspertka.

Eksperci: budownictwo, transport i przemysł potrzebują dużej liczby rąk do pracy

Wojna w Ukrainie jest generatorem poważnych zmian na rynku pracy. Nadpodaż kobiet przy jednoczesnym niedoborze mężczyzn może generować wiele trudnych sytuacji w całej gospodarce.

Najtrudniejsza sytuacja jest w przemyśle, budownictwie i transporcie. Odbieramy wiele telefonów od firm z Gorzowa, Zielonej Góry i stref ekonomicznych z naszego regionu z prośbą o znalezienie pilnie pracowników. Od załatania tej kadrowej dziury uzależnione jest to, czy wiele inwestycji zostanie wykonanych na czas. Podobnie jest z transportem czy realizacją zamówień konkretnych firm i przedsiębiorstw. Wojna w Ukrainie wiele relacji biznesowych przedefiniowała. Brak rąk do pracy to dla wielu firm konieczność nie tylko pilnych rekrutacji, a czasem nawet zawieszenia realizacji zadań – dodaje Dorota Siedziniewska–Brzeźniak.

Elektrycy, mechanicy, pracownicy produkcji, monterzy, pracownicy budowlani, kierowcy, specjaliści techniczni, pracownicy obsługi handlowej, takich ofert pracy mamy obecnie najwięcej. Poszukiwani są pracownicy zarówno w dużych okręgach gospodarczych naszego regionu jak i w mniejszych miejscowościach – dodaje Siedziniewska–Brzeźniak.

Reklama: