Tylko od początku stycznia do 7 kwietnia 2021 r. w woj. lubuskim ubyło prawie sto stad trzody chlewnej – wynika z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). Główną przyczyną jest nieopłacalność chowu na małą skalę oraz epidemia ASF.
- W ciągu ostatniego roku w województwie lubuskim zlikwidowano niemal 25 proc. stad trzody chlewnej, a liczba hodowanych świń spadła o niemal 33 tys. sztuk
- W całym regionie pozostało mniej niż 600 stad trzody, z czego w 1/5 stanowiły tzw. mikrostada do pięciu sztuk. Świnie w najmniejszych stadach hoduje się obecnie w zaledwie co dziewiątej lubuskiej wsi
- Choć hodowla ucierpiała w ostatnim roku z powodu ASF, to jednak w dłuższym terminie głównym powodem jej zanikania była nieopłacalność produkcji
- W Lubuskiem istnieje mniej niż 30 stad liczących po ponad 1000 świń, ale utrzymuje się w nich aż 84 proc. pogłowia
Informacje z kwietnia 2021 r. wskazują, iż w całym województwie świnie hodowano w tym czasie w zaledwie 588 stadach. Ponieważ w całym regionie działa około 23 tys. gospodarstw rolnych, można w przybliżeniu założyć, że świnie trzymane są przez mniej niż trzech rolników na każdych stu.
Zanikła hodowla trzody chlewnej na własne potrzeby
Zainteresowanie hodowlą trzody – i to nie tylko w Lubuskiem, ale w całej Polsce – spada od wielu lat. W samym woj. lubuskim tylko w ciągu ostatniego niecałego roku liczba stad zmniejszyła się o prawie 200, co oznacza spadek aż o 25 proc. Łączne pogłowie świń w województwie na początku kwietnia br. wynosiło 187,4 tys. sztuk, podczas gdy w czerwcu 2020 r. było to 220,2 tys. sztuk. W ciągu ostatniego roku liczba świń w gospodarstwach na terenie lubuskiego zmniejszyła się więc o 32,8 tys. sztuk.
Główną przyczyną jest nieopłacalność chowu na małą skalę. Minęły czasy, kiedy niemal każdy rolnik utrzymywał w przydomowym chlewiku trzodę na własne potrzeby. Obecnie nie opłaca się to – taniej i łatwiej jest im kupić mięso w sklepie. Dane ARiMR pokazują, że najmniejszych stad (do pięciu sztuk) było w woj. lubuskim zaledwie 125. To najmniej w porównaniu ze wszystkimi regionami Polski. We wszystkich mikrostadach trzymano łącznie zaledwie 340 świń.
Ogromnym problemem dla lubuskich hodowców trzody chlewnej jest epidemia Afrykańskiego Pomoru Świń (ASF). Rozprzestrzenianie się ASF w regionie z jednej strony hamuje mała koncentracja gospodarstw. Z drugiej jednak zagrożenie ASF zwiększają duże połacie lasów, w których bez przeszkód przemieszczać się mogą dziki roznoszące tę chorobę.
W rzeczywistości jeszcze większym niż ASF powodem, dla którego rolnicy porzucają hodowlę trzody, jest nieopłacalność produkcji. Wskazują na to dane z całej Polski, gdzie między styczniem a kwietniem tego roku zniknęło aż 23 tys. stad trzody chlewnej. Na początku kwietnia 2021 r. pogłowie trzody chlewnej w naszym kraju wyniosło zaledwie 10,2 mln sztuk, tj. o 9,4 proc. mniej w porównaniu ze styczniem 2021 r. W samym Lubuskiem liczba świń spadła w tym czasie o 4,7 proc.
Jakie gospodarstwa tracą najbardziej
Dane ARiMR wskazują, że w Lubuskiem w ostatnich miesiącach zamknięto relatywnie najwięcej gospodarstw hodujących po kilkadziesiąt sztuk świń. Dramatycznie niskie ceny skupu żywca, obserwowane do marca 2021 r. sprawiły, że hodowla przynosiła rolnikowi nawet ponad 100 zł realnej straty na każdej sztuce oddanej do rzeźni.
W ciągu zaledwie trzech miesięcy w woj. lubuskim zlikwidowano aż 40 proc. stad, w których hodowano od 41 do 50 świń. Zniknęło również 25 proc. stad, w którym pogłowie wynosiło od 11 do 20 świń i ponad 20 proc. stad liczących 21 – 40 świń. Pomimo ASF skala spadku liczby hodowanych świń w Lubuskiem w ostatnich miesiącach paradoksalnie nie była tak duża, jak w całej Polsce. Dlaczego tak się stało? Głównym powodem jest profesjonalizacja hodowli.
Ponad 84 proc. pogłowia w regionie trzymano w kwietniu br. w stadach liczących więcej niż tysiąc świń. Hodowano w nich łącznie prawie 158 tys. sztuk trzody. W całym województwie takich hodowli było zaledwie 28, o dwie mniej w porównaniu ze styczniem 2021 r.
– Pod względem udziału w pogłowiu trzody chlewnej woj. lubuskie znajduje się na jednym z ostatnich miejsc w Polsce, wyprzedzając jedynie województwa małopolskie, podkarpackie i dolnośląskie. Uważamy, że region ten ma duży potencjał rozwoju. Potwierdzają to zapytania rolników zainteresowanych przystąpieniem do naszego programu partnerskiego Gobarto 500. W jego ramach pomagamy w budowie nowoczesnych obiektów inwentarskich i gwarantujemy stałe oraz pewne zyski z hodowli, niezależnie od koniunktury i cen skupu żywca. – mówi Piotr Karnas, Dyrektor ds. Rozwoju Trzody Chlewnej Programu Gobarto 500.
Karnas uważa, że ASF z którym obecnie borykamy się mocno w kilku regionach kraju, m.in. w Lubuskiem, to przejściowy problemem, który uda się opanować w najbliższych latach. Podstawową sprawą wpływającą na zainteresowanie hodowlą będzie opłacalność produkcji. Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej krajowe rolnictwo znacznie poprawiło efektywność, jednak narastająca konkurencja sprawia, że nie zawsze gwarantuje to utrzymanie się na rynku.
– Nasze doświadczenie wskazuje, że hodowla trzody może być opłacalna dla polskich rolników. Mam na myśli oczywiście profesjonalną produkcję w nowoczesnych obiektach przystosowanych do chowu do 2 tys. sztuk. Takie właśnie hodowle są szansą na zmniejszenie zależności Polski od importu wieprzowiny, na którą wydajemy corocznie za granicą kilka miliardów złotych. – mówi ekspert Gobarto Hodowca – Nie łudźmy się, że wrócą czasy, kiedy można było sobie dorobić hodując nieduże stadko świń. Granice są otwarte, a o cenach skupu decyduje sytuacja na zachodnich giełdach, zwłaszcza w Niemczech.
Niedawno np. wzrost cen skupu żywca w Polsce został zatrzymany, m.in. gdyż duzi niemieccy przetwórcy odmówili płacenia więcej za mięso. Łatwo to zrozumieć, bo zmusiły ich do tego sieci handlowe, które też chcą kupować tanio. Natomiast presję na sieciach wywierają konsumenci, którzy nie chcą przepłacać za żywność.