Chociaż w reżimie epidemicznym teatry są nieczynne, Lubuski Teatr znalazł sposób na wystawienie sztuki. Co więcej – dochód ze sprzedaży biletów został przeznaczony na wsparcie Szpitala Uniwersyteckiego. – To piękny gest artystów. Chociaż sami są obecnie w trudnej sytuacji, rozumieją potrzeby ochrony zdrowia – mówi marszałek Elżbieta Anna Polak.
Lubuski Teatr znalazł sposób na wystawienie sztuki
Takiej akcji marszałkowskich jednostek jeszcze nie było. Choć reprezentują dwa różne obszary – kultury i zdrowia – mogą ze sobą skutecznie współpracować. Lubuski Teatr znalazł sposób na wystawienie sztuki i zagrał na na swoich deskach „Ach! Odessa-Mama…” reżyserii Jana Szurmieja, która była transmitowana online. Wprawdzie za dostęp do sztuki trzeba było zapłacić, ale dochód ze sprzedaży biletów zostanie przeznaczona na wsparcie Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
„Ach! Odessa-Mama…”
Odessa była taka jak Łódź. Ziemia obiecana dla wszystkich, którzy chcieli szybko się wzbogacić. Dla kupców eksportujących ukraińską pszenicę oraz dla handlarzy i przemytników korzystających z odeskiej strefy wolnocłowej. A także dla złodziei i bandytów okradających przedstawicieli obu tych grup społecznych. To był właśnie świat Beni Krzyka, legendarnego bandyty. Świat małych, najwyżej trzypiętrowych domów, podwórek zabudowanych najdziwaczniejszymi krużgankami, balkonami i werandami połączonymi drewnianymi, skrzypiącymi schodami. Mieszało się tu wszystko. To tu Benia Krzyk zdobywał sławę, wykonując pierwsze zadania odeskiego bandiugi Froima Gracza, zanim został królem Mołdawianki, a potem całej Odessy… „Ach! Odessa-Mama…” to musical oparty na błatnych (czyli wywodzących się ze światka przestępczego) pieśniach, będących prostą opowieścią o uczuciach, miłości, honorze, zdradzie, zaprawiony poczuciem humoru. Dźwięki muzyki żydowskiej, rosyjskich romansów, rumuńsko-besarabskich rytmów, turecko-kaukaskich brzmień, czy nostalgiczność kozackich pieśni ludowych tworzą oprawę dla odeskiego półświatka.